Paulina Włostowska miała okazję zapoznać się z twórczością jej zmarłego sąsiada, lokalnego artysty Czesława Gendka — malarza tworzącego prace w różnych technikach, zajmującego się grafiką użytkową, wystawiennictwem oraz reklamą. W jego studio znajdowały się zarówno niedokończone dzieła, jak i narzędzia codziennej pracy rzemieślniczej. Włostowska nie poznała malarza osobiście. Zetknęła się jedynie z przedmiotami, które — wraz z odejściem właściciela — utraciły swoje pierwotne funkcje. W jej działaniu nie chodzi o nawiązanie dialogu z konkretną twórczością, lecz raczej z przedmiotami, które trwają w swego rodzaju zawieszeniu. Potencjalne nowe znaczenia obiektów stają się źródłem inspiracji pokazywanych w MPZ obrazów, grafik, rzeźb, fotografii i rysunków.
Artystyczna analiza napotkanych przedmiotów pozwoliła jej na nadanie im nowych znaczeń. Włostowska widzi pozostawione obiekty, ścinki, resztki przede wszystkim jako abstrakcyjne formy i konstrukcje. Zaaranżowana przez artystkę przestrzeń galerii podkreśla jej zainteresowanie materialnością. Gabloty i stelaże — zaprojektowane na wzór muzealnych — zamykają w swoim wnętrzu poszczególne obiekty i same stają się artystycznymi eksponatami.
Włostowską fascynuje zagadnienie archiwizacji — artystka gra z konwencją zbioru, za pomocą którego pokazuje nam sytuację, w jakiej sama się znalazła. W przestrzeni galerii tworzy zbiór z odnalezionych przedmiotów, ale również własnoręcznie spreparowanych „pamiątek” zamkniętych w charakterystycznych gablotach i witrynach. Wyabstrahowane z kontekstu obiekty stają się zagadkowe. Artystka zwraca uwagę na dwoisty charakter archiwizacji. Z jednej strony jest to rodzaj utrwalania pamięci i dziedzictwa, z drugiej zaś zawsze zbiera ona jedynie wyrywki z przestrzeni czy czyjegoś życiorysu, nigdy nie jest w stanie ogarnąć całości.
Ta fotografia była częścią wystawy „Tworzywa sztuczne, materiały malarskie i ich zastosowanie ” w Miejscu Projektów Zachęty, kuratorowanej przez Julię Harasimowicz.