Jerzy Cepiński, wierny własnemu, doskonalonemu od lat językowi malarskiemu, zwykle podkreśla, że najbardziej istotne są formalne aspekty jego pracy. Dynamika i układ linii, faktura grubo kładzionej farby, gra światła i cienia na akrylowym reliefie. Malarska robota. Wszystko to, zamknięte w wąskiej palecie barw, zwykle w odcieniach bieli, może sprawiać wrażenie, że mamy do czynienia z artystą zdystansowanym, z malarstwem chłodnym i sterylnym. Pięknym, choć w tym pięknie nieco zamkniętym.
Twrórczość Jerzego Cepińskiego ma pozaformalny, kontemplatywny charakter. Jego obrazy są źródłem refleksji nad procesem twórczym rozumianym jako czas życia artysty, ale także zaproszeniem do medytacji nad procesem powstawania konkretnego dzieła. Rysunek reliefowych linii stał się niczym rowkowana powierzchnia gramofonowej płyty, która w materialnym aspekcie jest bezpośrednim zapisem czasu i nadającego mu kształt gestu, ale w swej dynamice i zróżnicowaniu, staje się swoistą rejestracją stanów emocjonalnych, myśli i nastrojów, jakie towarzyszyły artyście w czasie pracy. Pracy niemal benedyktyńskiej, gdyż trzeba wiedzieć, że potrzeba tygodni, nieraz miesięcy, by pozornie tylko mechanicznymi pociągnięciami pędzla, a właściwie pędzelka, zapełnić pustą powierzchnię płótna gęstym reliefem. Nakładana liniami akrylowa farba, zasychając, tworzy niepowtarzalny układ spękań, rozsypuje się na kosteczki, minuta po minucie, centymetr po centymetrze wypełniające płaszczyznę obrazu i czas życia jego twórcy.
Czy odczytywanie takiego zapisu ma sens? Czy jest w ogóle możliwe? Czy można traktować prace Cepińskiego jako coś więcej niż grę z formą? Chociaż dotychczas artysta nie ułatwiał nam tego zadania – sądzę, że tak. Tytuły wcześniejszych obrazów, w postaci zrozumiałego jedynie dla autora kodu, symbolicznie broniły dostępu do świata jego wewnętrznych przeżyć, emocji, do inspiracji i twórczych podniet, powołujących do życia jego sztukę.